p

zdjecia na tym blogu sa wylacznie moja wlasnoscia,robione przezmnie. jesli jest inaczej staram sie podac adres skad je mam. jeli ktos chcialby wkorzystac zdjecia prosze o kontakt ze mna

niedziela, 27 marca 2011

adios pomidory- czyli drozdzowki prosto z pieca

Dzisiaj po glowie krazy mi piosenka Wieslawa Michnikowskiego ,Adios pomidory .Niewiem czemu. Bylam dzisiaj w pracy i jakos tak krazyly za mna te czewone sloneczka.W kuchni kucharze piekli male coktaliowe pomidorki do pstragow. Wrocilam do domu glodna ,na szybko przygotowalam obiad i juz wiedzialam , ze chce mi sie zjesc drozdzowki .Takie wielkie ,cieple z twarogiem i duzo lukru. poprosilam mikisa o zrobienie ciasta drodzowego,bo ja w drozdzowym to dobra jestem do gniota .heheehhe nieskomnie musze powiedziec ze mam to po mojej mamie.Tez miala dobra reke do gniota. Ciasto drozdzowe w jej wykonaniu to bylo mistrzostwo swiata ,nikt nie potrafil takich kamieni wypic jak moja mama.A jak samkowaly w pierwszy dzien mhhhhhhhhh. na drugi juz mozna bylo sobie zeby polamac .Wybacz mamo tam na gorze ,ale sama zawsze tak powtarzalas.

przepis na Mikisowe drozdzowki.



1/2kg maki

35 g drozdzy

2/3 szklanki mleka

70g cukru

2 jaja

70 g masla lub maragaryny

1,5 lyzki soli

aromat cytrynowy

cala make przesiac

w garnku lub misce metalowej na maluskim ogniu pogrzewac mleko cukier i drozdze .wszystko ma byc leciutko doslownie leciutko cieple.zdjac z ognia dodac jaka i wymieszac razem ,potem dodac aromat i make i sol .Wymieszac dobrze i zostawic do wyrosniecia.tak po 1 godzinie zobaczyc jak wyroslo,jeli podwoilo objetosc to wyjmowac male kuleczki.Formowac na ksztalt waleczka a potem a potem skrecach w rekach slimaczzkaa i polozyc na posypana maka blaszke.W srodku zrobic zaglebienie wlozyc tam mase twarogowa.

masa twarogowa

45dkg twarogu.

pol szklanki cukru

2 jajka

cukier waniliowy wymieszac razem.



zostawic do wyrosniecia. wyrosniete wstawic do pieca nagrzanego na 180 st tak na 45 minut.jak juz ladnie zbrazowieja , wyjac i zostawic do wystudzena .mozna dodac lukier jak ktos lubi bardzo slodkie .a ja lubie ;)))))))))))))))

wtorek, 22 marca 2011

yummy -yummy -mozna by pospiewac.

Na moim drugim blogu zyciowym maraz i malizna ,ale tutaj to sie troche dzieje. Jak nie robotkuje to i tak siedze w kuchni bo swoje fustracje wyladowuje na gotowaniu. Ostatnio mialam etap czarnej dziury w glowie.hahaha Zywilam sie tylko chrupkami meksykanskimi, sosem salsa i samym smieciowym jedzeniem . Doslowie dzarna dziura, jakos nie mialam pomyslu na jedzenie i nic mi sie niechcialo robic ,kompletnie. Ale czasem wena przychodzi do czlowieka niespodziewanie.Po jedzniu byle czego ,byle sie zapchac naszlo mnie na jakies dobre jedzonko.ale w glowie pustka ,naprawde jakbym nigdy przedtem nie gotowala.Albo mi sie niechcialo.Kurczki to mi sie juz odbijaja od samego patrzenia na nie.Wolowina eh ciezka.No co tu probic.?I przypomnialo mi sie ze kiedys mialam super ksiazke naprawde rarytas.Uczylam sie z niej angielskiego.Ksiazka jest po angielsku ,ale przepisy z calego swiata.Wszystko pokazane krok po kroku ,piekne zdjecia az sie chce jesc. Ksiazka ta spodobala sie mojej greckiej przyjaciolce wiec coz niewiele myslac dalam jej w prezencie.Myslam ze mi sie juz nie przyda bo i tak czasu na gotowanie nie mialam .Na delekotowanie sie gotowaniem tak musze napisac .Praca od rana do nocy w swoim wlasnym biznesie jest wykanczajaca. Ale przyszlo otrzezwienie,i tak mysle , ze teraz przydalaby mi sie.Taka kopalnia roznsoci to miod na moje zachcianki wiosenne. Wybralam sie na poszukiwanie do mojego ukochanego sklepu ze roznymi uzywanymi ksiazkami. Trzeba powiedziec ze jest to taki ksiazkowy smieciowy sklep.mozna dostac naprawde wszystko. Przewalilam tony ksiazek i mam. Przybieglam do domu ze zdobycza jak raczy jelen i wzielam sie za ogrzebywanie przepisow.Matko odrazu zachcialo mi sie zrobic wszystko na raz.


i tak po prawdzie musialam cos wymyslec czym moich gosci urodzinowych ugoscic. Byli przygotowani ze ja zawsze wymyslam jakies niecodzinne dania;) albo swoj chlebek upieklam ,albo lody zrobilam no zawsze jakis nowy przepis oprocz tych sprawdzonych.Zdjec nie bedzie bo zupelnie zapomnialam zrobic tak sie goscmi zajelam , ale zdradze co nagotowalam.Chilli con carne, jajka zapiekane w wielkich pieczarkach ,pychota,pieczone greyfiuty ;)))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))) i mufinnki z malinowa polewa.Wszystko to zrobilam w ciagu 1.5 godziny.






jeden przepis podam na swietny wiosenny obiadek.cos wspanialego odskocznia od ciezkich mies z sosami ;))).
losos pieczony. salatka z ogorka i czerwona cebulka.
4-5 dzwonkow lososia.
ogorek swierzy duzy -taki wezowy
jedna duza cebula czerwona
sos czosnkowy w sloiku lub moznaq zrobic samemu
przyprawa do ryby
jedna duza cytyna
przepis w tej ksiazki powyzej.
4-5 dzwonkow lososia -zalezy na ile osob robimy obiad
lososia opruszyc przyprawa do ryby i skropic cytryna.wrzucic na patelnie z oliwa ale na srednim ogniu tak ze 160 st. ladnie obsmazyc z dwoch stron potem ponownie pokropic sosem z cytryny .Przelozyc na ladny wiosenny talerz.;)
Ogorka zetrzec na talarki ,cebule posiekac na drobno, polaczyc z ogorkiem i wymieszac z jedna lyzka sosu czosnkowego. Przelozyc na talerz do lososia .Mozna podawac z chlebkiem z ziarnami lub bagietka . samcznego.
ps.teraz bede was katowac przepisami z tej ksiazki. cos wspanialego.
pozdrawiam majowababcia Halynka

















poniedziałek, 14 marca 2011

ooooooooooooo echo tylko sie odzywa











zostalo mi sie wspomnienie po paczkach. mialam wrzucic hen milion lat temu ale wciaz jestem w czarnej dziurze i probuje sie z nie wygrzebac,wiec na pocieszenie,paczki

majowababcia

wtorek, 1 marca 2011

GODZINA 22.05




Godzina 22.05 a nam sie gofrow zachcialo. olaboga Mikis sie smieje o tej godzinie bedziesz piekla gofry? a czemu nie? kiedys o 2 w nocy szlismy po czekoladowe lody bo sie nam chcialo to gofrow nie upieke? aty kawe zrobisz misiu ty moj. hahahahha.
no to zesmy sie sprezyli i pieczemy .Przepis z blogu "ksiezniczki w kaloszach"
http://folkmyself.blogspot.com/ czytalam posty i tak mnie wzielo ze nie moglam przestac slinki przelykac.Wyciagnelam produkty .Mikis zapazyl kawusie i podjadamy gorfy.O diecie to moge pomarzyc ,i o figurze osy tez heheh, raczej pszczola mi zostanie taka troche okragla.;)))))))))))
siedzimy z Mikisem i jemy sobie te smaczne goferki ,atu synus wraca od kuzyna.Wow patrze na dziecko moje(20 lat) i pytam a gdzies ty sie synek tak ulul huh? a synek odpowiada nigdzie matka nigdzie . Po jednym piwku to mozna i samochodem jezdzic ,no jasne ze mozna ale raczej nie trzeba bo mozna sie przejechac. Amoj synus malutki na to no Mama piwo pic trzeba zamiast chleba bo gryzdz nie trzeba -i i tu patrz piekny diabelski usmiech z rowniotkimi zabkami.
;))))))))))))))))





ps-przytyk do matki co miala wyrwany zabek ;)
pozdrawiam majowa babcia